Obserwując obecną oraz historyczną sytuację, na giełdach nieomal całego świata, warto zapoznać się z pojęciem STOP LOSS w odniesieniu do inwestycji.
Zlecenie typu stop loss jest jednym z narzędzi strategii ochrony kapitału w wypadku nieoczekiwanego ruchu cenowego w dół, która ma zabezpieczyć inwestora przed nadmiernymi stratami. Opiera się ona na założeniu, że przed kupnem papieru wartościowego/waluty/towaru analizuje się wiele czynników, z których wynika określona perspektywa wzrostu ich ceny. Może się jednak zdarzyć, że nieprzewidziane czynniki wpłyną niekorzystnie na cenę i wówczas zlecenie stop loss automatycznie ogranicza stratę do akceptowalnej wartości.
Jest to narzędzie ryzykowne, zwłaszcza na rynku, na którym występują trudności z płynnością obrotu, na którym nawet niewielkie zlecenia potrafią znacznie zachwiać kursem, co może spowodować automatyczną sprzedaż po niekorzystnym kursie.
---
Osobiście uzależniam to zlecenie od płynności papieru oraz zaangażowania (procentowego) w akcję. Standardowo, dla akcji o większej płynności zlecenie jest mniejsze i (u mnie) wynosi 10%. Dla akcji ryzykownych (mały rynek), których papierów mam w portfelu ok. 50% zlecenie stop loss wynosi (u mnie) 20%.
Zlecenie aktualizuję w czasie. Zakładam, że dany walor powinien zarobić w określonym czasie (u mnie jest to, z reguły czas 3 miesięcy) pewną wartość procentową, jeśli sytuacja ma miejsce, aktualizuję zlecenie na następny czas (okres) inwestycji o dokładnie tę samą wartość procentową.
Piotr Krzywdziński
autor bloga